Bohaterowie mikomalowa

Zacznijmy od początku :) 
A więc pierwszym kotem który zamieszkał z nami w domu była Niki.
Nicolę przyniosłam jako bardzo malutkie, kilkutygodniowe kocie z lecznicy... wymagała jeszcze karmienia z butelki... Wtedy jeszcze nie chcieliśmy mieć kota w domu... a więc Nikita w chwili gdy była już gotowa zamieszkała na działce... Jednak po sterylizacji z wiadomych powodów znów zamieszkała w domu... I wtedy właśnie postanowiliśmy, że chcemy mieć w domu kocisko :)
Chcieliśmy aby Niki nim była... ale ona wolała swoją wolność.... Kochała działkę...
W domu robiła nam małpa na złość... wymyśliła sobie, że terrarium żółwi to kuweta...
Tak więc któregoś dnia pozwoliliśmy jej zostać na działce....




Jeszcze długi czas ją wołaliśmy, żeby jechała z nami... ale ona jak tylko zbieraliśmy się do domu... szła na swoje wyprawy...
Dziś Nicoli niestety już nie ma... Odeszła z Tęczowy Most... niestety nie mogliśmy nic więcej zrobić...
Ale zawsze będziemy o niej pamiętać... to ona sprawiła, że....
zamieszkał z nami Maniek :)
3-go stycznia 2009 roku pojechaliśmy do schroniska dla zwierząt w Łodzi... pojechaliśmy z zamiarem przygarnięcia malutkiej, uroczej kociej dziewczynki....
ale los chciał inaczej... i wróciliśmy ze schorowanym, szczerbatym kastratem... kotem bezimmiennym.... Imię jednak dostał bardzo szybko :) Bo już w drodze do domu... Został Mańkiem... bo był tak duży, w porównaniu z naszymi dotychczasowymi futrami.. jak Maniek - mamut z Epoki Lodowcowej :)
Maniucha jest uroczym staruszkiem, pełnym życia... ale przede wszystkim bardzo ufnym i kochającym :)
Pokazał nam w 100% jak cudowne są koty <3





Początki Maniutka w naszym domu były ciężkie... bo czekała go duża niespodzianka...
Otóż wtedy jeszcze mieszkał z nami pies....
Cypis był pozytywnie nastawiony do kotów :) Dlatego Maniek szybko się przyzwyczaił :)
Cypisa przyniosam do domu jako szczeniaczka :) Miał kilka tygodni i dostałam go od koleżanki :) Na szczęści moi rodzice nie protestowali, bo wtedy miałam tylko 8 lat :)




Cypis był jedynym psiakiem, który mieszkał z nami w domu. Bardzo spokojny, grzeczny, ułożony. Straszliwy pieszczoch. Zawsze merdał ogonem na nasz widok, zawsze czekał na nasz powrót i wiedział kto kiedy przychodzi. Potrafił godzinami wypatrywać nas w oknie. Uwielbiał jeździć z nami na działkę i ustawiać tamtejszych psich mieszkańców. Zimom nasza puchata kulka z kręconymi kłakami, latem a'la sznaucer. Brakuje nam spacerów z nim i wieczornych pieszczot... Niestety jedynym wyjściem było pozwolić mu odejść, gdy rak.... 

Cypis był bardzo tolerancyjny i bardzo szybko zaakceptował kolejnego kociego mieszkańca :)
A była nim Venita :)
Venita to cudowna dziewczynka... z dłuższym włosem...
Bardzo nieśmiała... kiedyś bardzo skrzywdzona przez ludzi... ale jak już pokocha to oddaje całe swoje serduszko... Bardzo dużo czasu potrzebowała żeby nam zaufać....
Własnie dlatego tak trudno nam było się z nią rozstać... ale niestety... gdy w domu pojawiały się kolejni koci towarzysze.... Venita coraz bardziej zamykała się z w sobie... nie akceptowała tego.... siedziała zawsze z boku i tylko obserwowała....
Wtedy postanowiłam znaleźć jej nowy dom... długo szukałam.... pond pół roku....
aż w końcu dom znalazł się ulicę dalej... i Venita zamieszkała z Damianem, którego znam od wielu lat i mogłam mu zaufać :)




Obcując z Venitą dojrzałam do zakupu kota rasowego...
Na początku nie wiedziałam jakiej rasy ma to być kot... przeglądałam ogłoszenia... czytałam....
no i trafiłam na kota norweskiego leśnego :) i przepadłam :)
Norweg zachwyca całym sobą... wyglądem, charakterem... całością :)
Zakochałam się po uszy... no i zaczęły się poszukiwania kota :)
Długo szukałyśmy... aż w końcu trafiłam na ogłoszenie kremowego małego łobuziaka :)


To zdjęcie sprawiło, że jeszcze tego samego dnia, czyli 06.02.2010 pojechaliśmy do Warszawy do hodowli Gatonegro*PL, czyli rodzinnego domu naszego Tośka :)
Tosiek to formalnie Burgund Gatonegro*PL. A swoje domowe imię dostał po tacie, czyli Dużym Tośku :) 
Tosiek rozkochał w sobie wszystkich :) Nasza puchata kluska rosła i rosła :


zaraz po przyjeździe :)




tu miał już pół roku :) 



W końcu zdecydowaliśmy się na pojechanie z naszym małym cudem na wystawę i tak oto nasz Tosiek w listopadzie zaprezentował się w Łodzi, gdzie pokonał konkurenta i otrzymał w oba dni certyfikaty do tytułu Championa, a niedziele także BIV-a :)
Na kolejną wystawę wyruszyliśmy za tydzień do Poznania :) Gdzie Toś został Championem :) A w niedzielę uzyskał swój pierwszy certyfikat do tytułu International Championa :) 
Tytuł ten uzyskał jednak pół roku później :) Najpierw zawitaliśmy do Zgierza, gdzie oczywiście także otrzymał certyfikaty, ale nie tylko... bo był też nominowany do panelu Best in Show- NOM :) 
A następnie taką samą ocenę otrzymał w Ostravie i tym sposobem ma przed swoim imieniem IC, co mnie bardzo cieszy :) 


Jednak to nie koniec :) Toś nadal od czasu do czasu pokazuje się na wystawach i ma już pierwsze pięć certyfikatów do tytułu GIC :) Brakują mu jeszcze 3 :) Ale będziemy nad tym pracować :) 
Dziś Tosiek jest już tatą 6 mikomalątek :) 
I wygląda tak :




Wydoroślał nam chłopak <3 

Jeżdżąc na wystawy i patrząc na takie cuda... utwierdziłam się w przekonaniu, że chce mieć hodowlę...
A więc przyszedł moment, aby poszukać dla Tosia koleżanki :) 
Poszukiwania trwały dłuuuugo :) aż w końcu.... znalazłam... znalazłam koteczkę, która spełniała oczekiwania i moje i reszty domowników :) 
Była to Vanilia z Alinatu*PL :) 





No i tydzień później wróciłam z nią z Janowca Wielkopolskiego od Aliny Leciejewskiej, która powierzyła mi swoje kocie dziecko :) 
Pannę Pięknotkę w domu nazwaliśmy Lilką :) 
Lila to cudna dziewczynka, choć na początku troszkę nieśmiała to bardzo wrażliwa. Koteczka która potrzebuje olbrzymiego zainteresowania i olbrzymiej dawki miłości :) 
Uwielbiam jej traktorek :) 





Lila daje nam wiele radości :) 
Odwiedziła razem z Tośkiem wystawę w Zgierzu, gdzie w sobotę otrzymała swój pierwszy certyfikat do tytułu Championa, a w niedzielę Ex1%. 
Teraz, gdy Lila się troszkę rozrosła po ciąży i odchowaniu dzieci pojeździliśmy trochę na wystawy i Vanilia posiada już tytuł championa :)
Cudowna mama:





Obcując z moimi cudeńkami.... zaczęłam myśleć o kolejnej dziewczynce... po czym... zaczęłam jej po prostu szukać... długo szukałam... aż się sama znalazła :) 
Kotka, która miała pozostać w hodowli w której się urodziła... ale ze względu na sprawy prywatne Kasi nie mogła.... a więc... bez wahania.... umówiłam się że za tydzień w sobotę po Warszawskiej wystawie na którą zabraliśmy Tośka pojedziemy po dziewczynkę :)
No i tak się stało :) Dido Gatonegro*PL, przyrodnia siostra naszego Tosia zamieszkała z nami :) 


Po takie małe cudo pojechaliśmy :)
Duśka, bo tak na nią mówimy to bajeczna kotka :) Bardzo duża i towarzyska koteczka :) Bardzo szybko poczuła się u nas jak u siebie :) I tak samo szybko rozkochała w sobie wszystkich :) 








Diducha cudnie mi się rozwija :) Odwiedziliśmy już kilka wystaw :) 
Na dzień dzisiejszy ma na swoim koncie dwa certyfikaty do tytuły Chempiona. A w Wałbrzychu sprawiła mi cudną niespodziankę i otrzymała także NOM :) 
Diducha urosła i zaczęliśmy częściej odwiedzać wystawy, tym sposobem ukończyła tytuł Championa :)
Niestety Dido zachorowała.... miała ropomacicze.... i aby ratować jej życie zdecydowaliśmy się na zabieg sterylizacji. I tak oto Duśka stała się naszą szczęśliwą kastratką :) 

Jako, że Duśka to kotka hodowlana... to zaczęłam zastanawiać się jaki kocur byłby dla niej odpowiedni.... 
Długo szukałam chłopaka dla niej który spełniałby moje oczekiwania... 
aż w końcu z pomocą Kasi udało się :)
No i w mojej hodowli zamieszkał cuuuudowny kocur :) Kot- marzenie :)
a jest nim Watson Felis Fabularis*PL 


Łosiek bo tak na niego mówimy to kot który nade wszystko uwielbia mizianki i mięso :) 





Rośnie mi chłopak jak na drożdżach :) 
Dziś ma 11 miesięcy a waży 6 kg :) 
Jest wielki, puchaty i... piękny! 
Na swojej pierwszej dwudniowej wystawie w Warszawie w oba dni otrzymał Ex1 :) 
gdy już dorósł ruszyliśmy dalej i .... Watson to kolejny kot w naszej hodowli z tytułem Championa :) 
Misiek został także tatą B i C- mikomalątek :) 




Razem z Łośkiem zamieszkała u nas Śniezynka. :) 
Czyli biała kotka... Moje spełnione marzenie.... 
Marzyłam o niej od chwili gdy ujrzałam mamę mojego Tośka... 
Długo poszukiwałam białego norwega... aż w końcu udało się :)
I tak oto przyjechała wraz z Łośkiem: Hiacynta od Piji i Zazy*PL 


Śnieżynka to cudowna kotka... na początku bardzo nieśmiała.... ale szybko przyzwyczaiła się i zaakceptowała zmiany... Miała olbrzymie wsparcie w odważnym Łośku :) 
Moja Biała Dama nadal mnie zachwyca. Kocham białe futro :) Kocham ją !  








Księżniczka ma za sobą pierwszą wystawę :) 
Otrzymała na niej swój pierwszy certyfikat do tytułu Championa. 
Niebawem wyruszy dalej :) 


Nie da się jej nie kochać :) 

Miesiąc po przyjeździe Łośka i Śnieżynki .... spotkało mnie coś niezwykłego....
a mianowicie... 15 grudnia 2011 ... Lilka postanowiła podzielić się ze mną swoimi skarbami <3 
W przeciągu 2 godzin na świecie pojawiło się 6 małych łobuzów :) 
Niesamowite przeżycie :) 


Przedstawmy po kolei:

Alan :)


Wyruszył jako pierwszy do swojego nowego domku do Łodzi i mieszka szczęśliwy z Magdą i z Piotrkiem. 

Albert: 


Wyruszył jako drugi do Basi, Ani i reszty rodzinki do Krakowa :) 

Alex:


Mieszka z Panią Iwoną i jej rodziną w Chełmie. Ma fajowych kumpli - psy mastify :) 

Antek: 


Pojechał najdalej ze wszystkich bo... zamieszkał w Niemczech z Carmen i jej cudnymi kotami :) 
Ostatnio wygrał: BIS 3-6 MONTHS ! 

Arielka: 


Arielka zamieszkała wraz z Carmen i swoim bratem Antkiem w niemieckiej hodowli - von der bunten Waldwiese. 

No i Amelka. 
Choć nie planowałam pozostawienia w hodowli kociaka z pierwszego miotu... to los chciał inaczej... 
Jak ją zobaczyłam.... serducho od razu mocniej zabiło... 
Marzyłam o kotce w tym kolorze... tak umaszczonej.... ale serducho skradły mi moje dziewczyny... 
Ale mówiłam sobie, że za wcześnie na kolejenego kota... bo przeceiż nie mam domu z gumy...
Ale... później okazało się, że Amelcie trzeba dokarmiać... walczyliśmy o nią przez pierwsze 3 tygodnie.... 
Wtedy jej obiecałam że jak da radę.... to zostanie...
A przecież wiedziała co mówię... więc słowa trzeba dotrzymać... 
Tak miało po prostu być! 
Kocham ją, a ona kocha mnie :) 
Zawsze ze mną, zawsze przy mnie, zawsze grzechocze i wystawia brzuszek do miziania... rozdaje buziaki.... niezwykła kotka! 

A tak mi rośnie i rozwija się :






Mój skarb :) 

Na tym gromadka hodowlana miała się skończyć :)
ale... jak zobaczyłam Gabi to nie potrafiłam przestać o niej myśleć...
i tak oto przyjechała do nas z niemieckiej hodowli 
(D) Galadriel von der bunten Waldwiesie :) <3 
Zwana przez nas Gabryśką :) 
To mała wariatka :) 
Śmiejemy się że gdzie diabeł nie może tam Gabi pośle :)




No a jak to w hodowli bywa....
4 stycznia 2013 roku na świat przyszły B- mikomalątka :)
Których dumnymi rodzicami zostali: CH Watson Felis Fabularis*PL i CH Vanilia z Alinatu*PL


Pierwsza do domku pojechała Bety :)


Bety zamieszkała z Panią Beatą, Panem Krzyśkiem i dziewczynkami w Piasecznie :)

Bruce :)


Bruce zamieszkał z Agnieszką i Dawidem w Konstantynowie Łódzkim :)

Bruno :)


Bazyl :)


Bruno i Bazyl zamieszkali razem z Olą, Melkiem i Maćkiem w Warszawie :)
Chłopaki mają zostać felinoterapeutami :) tak więc trzymam za nich kciuki i życze im powodzenia :)

Blanka :) 


Blanka aktualnie poszukuje kochających Opiekunów :)

Kolejną niespodziankę mielismy w nocy 3-ciego kwietnia 2013 :)
Wtedy to nasza Amelka mikomal*PL podzieliła się z nami swoimi maluszkami :)
których tatą został CH watson Felis Fabularis*PL :) 
I tak oto na świecie pojawiła się 6-teczka C- mikomalątek :) 


Mamy 2 dziewczynki: Chitta i Czesia :)
I 4 chłopaków: Czesiek, Cezar, Czu-czu i Chester :) 

Ale koty nie tylko mieszkają z nami w domu :)
Bo także na działce są koci przyjaciele :) 

Od wielu lat na działce mieszka rezydentka Kizia :) 
Kotka zabrana z naszego osiedla :) Kochana, pieszczoch tylko kiedy tego chce... niezależna i łowna koteczka :) 
Czarna perełka :) 



Kizi na początku towarzyszyła koteczka Pysia...
Ale niestety... komuś przeszkadzała... i ktoś ją otruł... nie zdążyliśmy jej pomóc... przyjechaliśmy za późno...



Pyśka była bardzo niezależną kotką... 
Później na działce zamieszkał czarno-biały duet :) 
A więc Miśka i Vermuth :)
Miśka to młoda panienka :) Domagająca się pieszczot i obecności człowieka :)
Ale też straszny głodomór :) 
Czasami jak ma ochotę na mięso to po prostu idzie na spacer na pola i wraca z żywym jeszcze mięskiem...
Niestety przez jej częste mięsne zachcianki nasza działka omijana jest przez ptaki szerokim łukiem :) 



 Vermuth to dość stateczny koteczek :) Potrafi pokazać kto tu rządzi :)
Ale mimo wszystko jest baaaaardzo kochany :) 



Vermuth jednak nie nadawał się na kota działkowego.... bardzo źle zniósł mrozy.... i chorował bidulek...
Więc zaczęliśmy mu szukać domu....
No i ... znów mi się udało :)
Vermyth zamieszkał w Łodzi z Justyną i jest szczęśliwy :) 

Jako że ja mam zawsze szczęście do kotów :)
to któregoś dnia wracając na pieszo - co mi się zdarza baaaardzo rzadko ;p 
Spotkałam na drodze uroczą dymną koteczkę :) która strasznie miałczała :)
no i ... ją wzięłam :)
Moja koleżanka dała jej na imię Klara i tak zostało :)
Klara była ciężarna a więc poddaliśmy ją zabiegowi sterylizacji :)
Później długo szukaliśmy domku, aż podjęlismy decyzję że zostaje z nami :) 




Jednak mikomalowo to nie tylko koty :)
Na działce mieszkają także psiaki <3 
Pierwszym i najważniejszym psem był Dżeki...
Był bo już go z nami nie ma... choć nadal nie mogę się z tym pogodzić. 


1995 - 2012
Mimo, że przygotowywaliśmy się do tego już jakiś czas... to boli...
Nigdy nie jest się przygotowanym na takie rozstanie... nigdy nie jest dobry moment...
Wychowałam się nim....
A teraz musiałam zdecydować...
Mimo, że wiem... że tak jest dla niego lepiej... to nie potrafię się z tym pogodzić...
Będzie nam go brakowało....
Bardzo go kochamy... Bo nadal jest w naszych sercach... i na pewno ma tam swoje miejsce już na zawsze... Miejsce którego nikt nigdy nie zajmie...
Był bardzo dzielny... do ostatnich chwil próbował.... Nie chciał odchodzić... 
Niestety się nie udało... nic innego nie mogliśmy zrobić... 
"Czasami kochać to znaczy pozwolić komuś odejść"... niestety także... na zawsze...
Odszedł spokojnie... Smyrany za uszkiem- tak jak uwielbiał... wierząc w moje słowa, że wszystko będzie dobrze....

Biegaj sobie za TM i bądź szczęśliwy... bez bólu...
Kiedyś się jeszcze spotkamy... tak jak Ci obiecałam...
Dziękuję, że byłeś.... 
Przepraszam, że nic więcej zrobić nie mogliśmy... 




Kolejnym, a raczej kolejną naszą psiną jest Sara :)
Sara to cudowna sunia owczarka niemieckiego :)
To taka wariatka, wszedzie jej pełno, kocha wszstkie stworzenia :) 
Ale nade wszystko kocha piłkę :) Ciągle ją nam przynosi żeby kopnąć i tylko z nią pograć :) 
Sara była ze mną na wielu rajdach :) 
Ogólnie to grzeczna, fajna i bardzo kochana suńka :) 



Znając charakter Sary nie baliśmy się sprowadzenia na działkę drugiej suni :) 
No i tym sposobem zamieszkała z nami Elza, zwana przez wszystkich Elką :) 
Elka to totalna wariatka! Według jej myślenia wszystko da się zjeść, a jak nie zjeść to chociaż pogryźć na najmniejsze kawałeczki!!! 
To małe tornado potrafi wkurzyć każdego swoją pomysłowością brojenia.... ale mimo wszystko wniosła w nasze życie wiele radości... :) 
Bo robi urocze minki:) Wybrała sobie swój leżak i .... nie ma innego wyjścia jak jej go po prostu oddać, bo inaczej Ela kładzie się nieszczęśnikowi na kolanach :)
To urocza gaduła :) 



W mikomalowie swoje miejsce na ziemi znalazł także Lesiek :) 
Czyli nasz kochany, zwariowany trójłapek :) 
Cudo nie pies :) 
Eh... skradł moje seducho od razu :) 
Leszek najpierw przybłąkał się do nas na stajnię, po czym zginął....
szukaliśmy długo.... aż w końcu po 3 miesiącach się odnalazł :)
wtedy stwierdziliśmy, że trzeba go zadomowić na zamkniętym terenie i tak Leszek trafił na działkę :) 





Mikomalowo to także konie :) 
A więc: Rysiek i Siwa - czyli STAJNIA BELLA :) 

Rysiek <3


Siwa


Zarówno ciekawskich jak i miłośników zapraszam na:

Są jeszcze ptaki :)
Wraz z tatą zajmuję się także amatorską hodowlą drobiu ozdobnego :) 
W naszych wolierach mieszkają przedstawiciele różnych ras kur, kaczuszki mandarynki, bażanty złociste i gołębie :)








Tych bardziej zainteresowanych zapraszam: 

Jest jeszcze królik :) 
Majka miała zostać przerobiona na pasztet :(
ale... jako że wujo dał się namówić i mi ją dał :)
to zamieszkała w naszej wolierze razem z ptaszorami :)
Jest wielka i fajna :) i żyje sobie spokojnie :)



Tak więc życie w mikomalowie jest wesołe :) 
Ale.... chyba nikt z nas nie chciałby tego zmieniać.
Kochamy nasze zwierzaki i dobrze nam wszystkim razem :)